loader
Ile ten ząb ma kanałó

Leczenie endodontyczne często bywa określane jako leczenie kanałowe. Nierzadko bywa tak, że pacjenci zupełnie nie znają innego określenia, niż właśnie leczenie kanałowe.

Czy jednak jest do końca poprawna nazwa? Czy oddaje ona sens i ideę całego skomplikowanego zabiegu? Użycie słowa : kanałowe” od razu ukierunkowuje pojawiające się pytania pacjentów. Panie doktorze, a ile ten ząb ma kanałów? Ile kanałów widać na zdjęciach? Czy wszystkie kanały są już wypełnione?

My sami pod presją takich pytań zaczynamy podświadomie traktować leczenie endodontyczne jako swoistą pogoń za kanałami wewnątrz zęba, za ich udrażnianiem, opracowywaniem i wypełnianiem. Często nasze cenniki są skalkulowane pod kątem ilości kanałów w leczonych zębach. Często nie uwzględniają sytuacji, gdy budowa zęba odbiega od „standardowej” anatomii.

Zapominamy o pierwotnym znaczeniu terminu endodoncja. Endo oznacza w języku greckim wewnątrz, zaś odont – to ząb. Zatem leczenie endodontyczne, to leczenie wnętrza zęba. Nie leczenie kanałów, a leczenie całego wnętrza zęba. By przybliżyć nasze postępowanie lecznicze do ideału, warto rozpocząć pracę od właściwego otwarcia zęba.

Zniesienie sklepienia komory to nie tylko wywiercenie w koronie kilkumilimetrowego otworu. W tym wypadku fałszywa oszczędność tkanek (bo łatwiej nam będzie potem założyć wypełnienie) zęba może się zakończyć fiaskiem całego leczenia endodontycznego z usunięciem zęba włącznie!
Dostęp do wnętrza zęba powinien mieć kształt specyficzny dla danego zęba. Powinien on też być zbliżony zarysem do kształtu komory. Tak naprawdę rzadko jest on okrągły. Najczęściej jest czworokątny (kwadratowy, w kształcie rombu, trapezu). Tak jest w zębach trzonowych. Czasem trójkątny – tak jest w górnych siekaczach. Lub też owalny – tak z kolei należy opracowywać dostęp do wnętrza w przedtrzonowcach i dolnych siekaczach.

Całkowite zniesienie sklepienia pozwala odsłonić wszystkie ściany komory oraz ułatwia wgląd w jej dno. Pozwala również na doszczętne usunięcie resztek tzw. rogów miazgi. Zmniejsza to szanse na dość częste przebarwienie zębów występujące po leczeniu kanałowym. Poprawia też jakość naszego leczenia, ponieważ usuwa rezerwuary bakterii z wnętrza zęba. Pamiętajmy przy tym, żeby poszerzać jedynie dostęp do wnętrza zęba, ale nie pogłębiać go, czyli nie drążyć wiertłem w głąb. Bez pełnej kontroli wzrokowej grozi to perforacją, najczęściej zaś utrudnia zamiast ułatwiać późniejszą lokalizację ujść kanałów.

W prawidłowej, a jednocześnie oszczędnej preparacji pomagają specjalnie zaprojektowane wiertła w kształcie wydłużonego stożka z nietnącym końcem, który jedynie ślizga się po dnie komory nie uszkadzając go (fot. 1).

Kolejny etap pracy, to oczyszczenie i prawidłowa preparacja dna komory.
Jest to jeden z podstawowych i najważniejszych elementów pracy, dzięki któremu albo będziemy w stanie odnaleźć wszystkie ujścia kanałów, albo tę szansę sami zaprzepaścimy. Dotyczy to zwłaszcza zębów trzonowych o bardziej zawiłej budowie anatomicznej.

Pamiętajmy, że zębina budująca dno komory jest trochę ciemniejsza niż ta budująca jej ściany, zaś granica odcieni jest płynna. Dopóki w trakcie pracy będziemy widzieli ostrą granicę, mamy tam do czynienia z zachyłkiem wymagającym szerszego otworzenia i kontroli wzrokowej. Jest to niezbędne, ponieważ ujścia kanałów zlokalizowane są zawsze na granicy ściany i dna komory. Wszystkie pozostające po naszej starannej preparacji szczeliny są sygnałem i drogowskazem prowadzącym nas ku kolejnemu kanałowi.

Agresywne opracowanie dna komory oraz próby „poszukiwania” kanałów poprzez wbijanie ostrych narzędzi po omacku mogą jedynie utrudnić nam poznanie anatomicznych zawiłości.

Aby zachować klarowność obrazu warto stosować na tym etapie pracy małe wiertła różyczkowe, które ścinają, a nie rysują zębinę i zostawiają gładką powierzchnię. Wtedy o wiele łatwiej dostrzec wszelkie cieśnie, szczeliny czy zachyłki i skutecznie eksplorować je. Dodatkowo stosowane płyny wybarwiające ujścia kanałów nie zawsze są tak naprawdę pomocne. W sytuacji, gdy dno komory nie jest dostateczne gładkie, a pełne zagłębień po wcześniejszych próbach znalezienia kanałów, aplikacja środka wybarwiającego dodatkowo utrudni nam pracę, ponieważ będzie on gromadzić się we wszystkich nierównościach, sugerując obecność kanału. Stąd już prosta droga do perforacji dna komory. Zdecydowanie lepiej jest uzyskać gładką powierzchnię i kierować się budową anatomiczną zęba oraz kolorem zębiny.

Identyfikacja wszystkich ujść kanałów wcale nie oznacza, że ostatecznie w momencie wypełniania kanałów będzie ich dokładnie tyle samo. W części przypadków po opracowaniu kanały łączą się ze sobą, czasem tworząc jedną całość. Bywa i tak, że dzielą się na niezależne odgałęzienia. Ale o tym przekonać się można dopiero po opracowaniu, nigdy na początku leczenia! Taką sytuację przedstawiają zdjęcia ilustrujące niniejszy tekst (fot. 2-7).

Pierwotnie trzonowiec był w przeszłości trzykrotnie leczony endodontycznie i za każdym razem lokalizowano oraz opracowywano te same trzy kanały. Brak ustąpienia dolegliwości zmusił pacjenta do kolejnego leczenia. W jego trakcie po opracowaniu dna komory zgodnie z wyżej opisanymi zasadami, zlokalizowano ujścia aż sześciu kanałów!

Ostatecznie zaś po ich opracowaniu pozostały cztery i wszystkie cztery wypełniono.
Ile zatem kanałów miał ten ząb? Trzy, cztery, czy może sześć…?


Umów się na wizytę

Adres

GABINET "DENTAL EXPERT"
ul Rozbrat 22
00-447 Warszawa

Kontakt

Tomasz Fałkowski
Rejestracja: 786 221 022

Inteligo: 50 1020 5558 1111 1430 1140 0070

Wizyty

Proszę o kontakt telefoniczny, sms lub email w celu umówienia wizyty.

Napisz do mnie !

Imię i nazwisko *

Adres email *

Treść wiadomości